środa, 23 sierpnia 2017

Gniłun (Helophilus trivittatus).


Nasz bohater należy do rodziny bzygowatych (Syrphidae), co zresztą widać już na pierwszy rzut oka. Jeśli chodzi o rodzaj Helophilus, to oficjalnie mamy ich w Polsce 5 gatunków, ale w praktyce jest to zaledwie 4, ponieważ występowanie u nas H. bottnicus, jest mało prawdopodobne.
Na pierwszy rzut oka poszczególne gatunki gniłunów są do siebie bliźniaczo podobne, a odróżnić je można po detalach, takich jak ubarwienie ud, czy wygląd pasków na odwłoku. Oprócz tego, większość gatunków z tego rodzaju posiada na przodzie głowy czarny pasek, czyli pręgę twarzową, jednak nasz H. trivittatus jest pod tym względem wyjątkiem i jego pręga jest żółta.
H. trivittatus wyróżnia się też wymiarami, ponieważ jest największy z całego rodzaju. Długość jego ciała waha się w granicach 15-18 mm. Jeśli natomiast chodzi o ubarwienie, to jest ono żółto-czarne, z charakterystycznym dla wszystkich gatunków gniłunów deseniem na przedpleczu i odwłoku, które ma oczywiście upodobnić tę nieszkodliwą muchówkę do jakiejś groźnej żądłówki.
Pospolity w całej Polsce. Znaleźć go można głownie na otwartych terenach, porośniętych dużymi ilościami kwiatów. Mogą to więc być wszelkiego rodzaju łąki, leśne polany, nieużytki, obrzeża zbiorników wodnych, a także miejsca położone w bliskim sąsiedztwie człowieka (tereny wiejskie, ogródki). Preferuje tereny wilgotne, choć z drugiej strony nie jest z nimi związany aż tak bardzo, by nie mógł zalatywać w suchsze okolice, tym bardziej, że jest znany ze swych podróżniczych zamiłowań i potrafi pokonywać bardzo duże dystanse. Dorosłe owady można obserwować od wiosny aż do jesieni.

Dorosłe gniłuny odwiedzają rozmaite gatunki kwiatów, głównie te o żółtej i fioletowej barwie. Mogą to być chociażby wspomniane przeze mnie wrotycze, ale także starce, nawłocie, osty, ostrożenie, sadźce konopiaste, a ostatnio wypatrzyłem je również na kwitnących lipach. Oczywiście odżywiają się ich pyłkiem oraz nektarem i muszę przyznać, że nie są wówczas zbytnio płochliwe. Praktycznie w ogóle nie zwracają uwagi na to, co się wokół nich dzieje, lecz zajmują się wyłącznie swoimi sprawami. Być może wynika to z ich silnej ufności do swoich barw ochronnych, choć warto pamiętać, że tego typu ubarwienie nie zawsze jest skuteczne i nie chroni ich przed takimi drapieżnikami, jak np. pająki kwietniki.
Larwy gniłuna rozwijają się natomiast w błotnistych, stojących wodach, często pośród rozkładającej się, gnijącej (nazwa jak najbardziej pasuje do muchówek z tego rodzaju) roślinności, gdzie filtrują unoszące się w wodzie drobinki organiczne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz