czwartek, 31 sierpnia 2017

Plusknia jagodziak (Dolycoris baccarum).


Plusknia jagodziak należy do rodziny tarczówkowatych (Pentatomidae) i jest jedyną przedstawicielką swego rodzaju w naszym kraju.
Jej rozmiary wahają się w granicach 0,9 – 1,2 cm. Ciało pluskni jest stosunkowo wydłużone, zaś z kształtu przypomina tarczę. Jeśli chodzi o ubarwienie, to najczęściej jest ono żółtobrązowe, szarobrązowe lub ciemnobrązowe. Na całym ciele występuje dodatkowo liczne, ciemne punktowanie (drobne, czarne plamki, widoczne przy większym zbliżeniu). Przedplecze oraz półpokrywy, często są natomiast z fioletowym, a nawet czerwonawym odcieniem. Na zakończeniu tarczki znajduje się jasna plamka. Jasne są także listewki boczne z dodatkowymi, czarnymi plamami.
Spotkać ją można w różnych typach środowisk, szczególnie tych otwartych, a więc wszelkiego rodzaju łąkach, zaroślach, ugorach, nieużytkach, polach i ogrodach, ale pojawia się także w lasach, na krzewach oraz drzewach. Plusknie są aktywne przez większą część roku, właściwie od wiosny, aż do późnej jesieni, zimują zaś dorosłe.



Pierwsze osobniki mogą się pojawiać już w kwietniu. Wtedy właśnie, wychodzą ze swych kryjówek i ruszają w świat. Znaleźć je można wśród różnych roślin (pod względem ich wyboru są bardzo wszechstronne), z których wysysają soki. Jest im przy tym bez znaczenia, czy wbijają swoje kłujki w liście, łodygi czy owoce. Na swój cel, często obiera owoce lubiane przez nas samych. Mogą to być jagody, ale również porzeczki, agrest, poziomki, truskawki, maliny, jeżyny i wiele innych. Niestety dla nas, przy ich wysysaniu, psują również ich smak. To oznacza, że raz napoczęty przez plusknię (lub inną tarczówkę) owoc, staje się dla nas niejadalny. Także żerowanie na liściach, może być dla nas nie bez znaczenia. Żerująca plusknia powoduje bowiem powstawanie nekrotycznych plam, oraz zniekształcenie blaszek liściowych. Wszystko to sprawia, że bywa niekiedy uznawana za szkodnika, głównie na plantacjach roślin jagodowych. Plusknie potrafią psuć nie tylko smak owoców, na których żerują, ale również smak samych siebie! Podobnie jak wiele innych pluskwiaków, potrafią wydzielać substancje o paskudnym smaku oraz zapachu, kiedy tylko poczują się zagrożone. Ma to oczywiście zniechęcić drapieżniki to polowania na nie. Z tego też względu, zdecydowanie odradzam ich denerwowanie. Swoją drogą, nie jest wcale łatwo do nich podejść. Kiedy tylko zbliżymy się do łodyżki, na której siedzi plusknia i podsuniemy w jej stronę obiektyw, ta automatycznie zaczyna się wiercić i kręcić, aż w końcu chowa się po jej drugiej stronie, lub zupełnie odbiega. Podobnie jak dorosłe, roślinożerne są również larwy. Te są brunatne i tak jak dorosłe, gęsto owłosione. Znaleźć je można na różnych roślinach, jednak ze względu na niepozorne ubarwienie, z reguły umykają naszej uwadze.

środa, 23 sierpnia 2017

Gniłun (Helophilus trivittatus).


Nasz bohater należy do rodziny bzygowatych (Syrphidae), co zresztą widać już na pierwszy rzut oka. Jeśli chodzi o rodzaj Helophilus, to oficjalnie mamy ich w Polsce 5 gatunków, ale w praktyce jest to zaledwie 4, ponieważ występowanie u nas H. bottnicus, jest mało prawdopodobne.
Na pierwszy rzut oka poszczególne gatunki gniłunów są do siebie bliźniaczo podobne, a odróżnić je można po detalach, takich jak ubarwienie ud, czy wygląd pasków na odwłoku. Oprócz tego, większość gatunków z tego rodzaju posiada na przodzie głowy czarny pasek, czyli pręgę twarzową, jednak nasz H. trivittatus jest pod tym względem wyjątkiem i jego pręga jest żółta.
H. trivittatus wyróżnia się też wymiarami, ponieważ jest największy z całego rodzaju. Długość jego ciała waha się w granicach 15-18 mm. Jeśli natomiast chodzi o ubarwienie, to jest ono żółto-czarne, z charakterystycznym dla wszystkich gatunków gniłunów deseniem na przedpleczu i odwłoku, które ma oczywiście upodobnić tę nieszkodliwą muchówkę do jakiejś groźnej żądłówki.
Pospolity w całej Polsce. Znaleźć go można głownie na otwartych terenach, porośniętych dużymi ilościami kwiatów. Mogą to więc być wszelkiego rodzaju łąki, leśne polany, nieużytki, obrzeża zbiorników wodnych, a także miejsca położone w bliskim sąsiedztwie człowieka (tereny wiejskie, ogródki). Preferuje tereny wilgotne, choć z drugiej strony nie jest z nimi związany aż tak bardzo, by nie mógł zalatywać w suchsze okolice, tym bardziej, że jest znany ze swych podróżniczych zamiłowań i potrafi pokonywać bardzo duże dystanse. Dorosłe owady można obserwować od wiosny aż do jesieni.

Dorosłe gniłuny odwiedzają rozmaite gatunki kwiatów, głównie te o żółtej i fioletowej barwie. Mogą to być chociażby wspomniane przeze mnie wrotycze, ale także starce, nawłocie, osty, ostrożenie, sadźce konopiaste, a ostatnio wypatrzyłem je również na kwitnących lipach. Oczywiście odżywiają się ich pyłkiem oraz nektarem i muszę przyznać, że nie są wówczas zbytnio płochliwe. Praktycznie w ogóle nie zwracają uwagi na to, co się wokół nich dzieje, lecz zajmują się wyłącznie swoimi sprawami. Być może wynika to z ich silnej ufności do swoich barw ochronnych, choć warto pamiętać, że tego typu ubarwienie nie zawsze jest skuteczne i nie chroni ich przed takimi drapieżnikami, jak np. pająki kwietniki.
Larwy gniłuna rozwijają się natomiast w błotnistych, stojących wodach, często pośród rozkładającej się, gnijącej (nazwa jak najbardziej pasuje do muchówek z tego rodzaju) roślinności, gdzie filtrują unoszące się w wodzie drobinki organiczne.