środa, 24 sierpnia 2016

Podłatczyn Roesela (Metrioptera roeseli).


Na początek wymiary. Podłatczyn Roesela osiąga długość od 14 do 20 mm. Nie jest więc jakoś szczególnie duży, ale potrafi przestraszyć, zwłaszcza gdy leżymy sobie w trawie, a on niechcący na nas skoczy. Cechą charakterystyczną podłatczynów jest obecność jasnej (żółtawej, białawej lub zielonkawej) obwódki, która biegnie wzdłuż krawędzi niemal całego (z wyjątkiem górnej części) przedplecza. To jedna z tych cech, która pozwala odróżnić go „na oko” od innych podłatczynów, do których zresztą bywa bardzo podobny (obwódka bywa również widoczna u młodych osobników, nie zawsze jednak jest ona aż tak wyraźna jak u dorosłych). Reszta jego ubarwienia bywa zmienna i może być zarówno zielonkawe jak również brązowawe. Ważnym aspektem anatomicznym tego owada są jego skrzydła. Należy bowiem podkreślić, że w przypadku podłatczyna Roeseli możemy mieć do czynienia z dwoma wariantami: wersją krótkoskrzydłą oraz długoskrzydłą. Jeśli o mnie chodzi, to największe szczęście zawsze mam do tej pierwszej. W jej przypadku skrzydła samicy są bardzo słabo rozwinięte, natomiast u samców sięgają one do 2/3 długości odwłoka. W przypadku odmiany długoskrzydłej, u obu płci skrzydła mogą być znacznie dłuższe niż odwłok. U samicy, podobnie jak u wielu innych prostoskrzydłych długoczułkowych, na końcu odwłoka znajduje się pokładełko o wyglądzie „szabelki,” osiągającej długość 7-8 mm.


Nasz podłatczyn otrzymał swą nazwę na cześć niemieckiego entomologa o imieniu August Johann Rösel von Rosenhof, żyjącego w latach 1705-1759. Zasłynął głównie dzięki swemu talentowi malarskiemu, który wykorzystywał m.in. do wykonywania przepięknych ilustracji owadów ale także innych zwierząt, głównie płazów i gadów. Czas wolny od malowania wykorzystywał zaś na obserwacje drobnych zwierząt, czego skutkiem jest chociażby napisana przez niego monografia krzyżaka ogrodowego. Ten gatunek jest jednym z najpospolitszych przedstawicieli prostoskrzydłych długoczułkowych, dlatego nie jest wcale trudno go znaleźć. Preferuje obszary trawiaste różnego typu, zarówno wilgotne jak i te suchsze, gdzie można go spotkać pośród roślinności średniej wysokości.



Łatczyny są pospolite, jednak nie zawsze można je łatwo zobaczyć. Dzięki swojemu ubarwieniu, całkiem nieźle ukrywają się wśród traw, choć osobiście uważam, że innym pasikonikom wychodzi to znacznie lepiej. Po za tym, że w razie zagrożenia mogą się uciec do wykonania całkiem dalekiego skoku, nie mają w zasadzie żadnych innych mechanizmów obronnych. W przeciwieństwie do dużych pasikoników, w ich diecie dominuje pokarm roślinny. Przeważnie zgryzają delikatniejsze elementy roślinne, takie jak młode listki, czy pączki. Drobne owady stanowią bardzo niewielki dodatek w ich diecie i korzystają z niego głównie „przy okazji” pożywiania się roślinkami. Resztę czasu, nasz podłatczyn wykorzystuje na swoje gody. Samce usadawiają się przeważnie na jakiejś łodyżce i tam bardzo wytrwale koncertują. Dźwięki wydają poprzez pocieranie o siebie pokryw skrzydłowych. W ten sposób tworzą miękkie, acz wysokie ćwierkanie. Jeśli któremuś uda się w ten sposób zwabić do siebie samiczkę, a ta dodatkowo będzie miała ochotę, to dojdzie oczywiście do kopulacji (trzeba jednak dodać, że nie zawsze udaje mu się zainteresować samiczkę i nawet jeśli ją przywabi, to ta, po krótkim wysłuchaniu jego koncertu, może go zwyczajnie olać i pójść sobie). Po kopulacji, samiczka szuka odpowiedniego miejsca by złożyć jajeczka. Na to, wybiera głównie piaszczyste gleby (czyli np. leśne drogi). Kiedy już je znajdzie, wbija w piasek swoje pokładełko i przystępuje do ich złożenia. Podobnie jak u innych pasikoników, jajeczka zimują, zaś młode osobniki pojawiają się wiosną przyszłego roku. Dorosłe natomiast możemy obserwować od lipca do późnej jesieni.



piątek, 19 sierpnia 2016

Kwiatówka zmierzchnicowata (Myathropa florea).


Kiedy się przyjrzymy jej przedpleczu, wówczas dostrzeżemy na nim ciemny rysunek, przypominający wyglądem upiorną, trupią twarz (chociaż dla mnie to bardziej wygląda jak ten nietoperz - symbol batmana). Podobny znak możemy zobaczyć na tułowiu innego owada, czyli zmierzchnicy trupiej główki i właśnie od tej ćmy wzięła się nazwa naszej kwiatówki. Ten ciekawy bzygowaty jest jedynym przedstawicielem swojego rodzaju w naszym kraju.
Pod względem wielkości osiąga długość do 14-16 mm (różne źródła różnie podają). Całe jej ciało ma raczej masywną budowę. Pod względem ubarwienia jest po całości żółto-czarna, zwłaszcza odwłok jest w żółty z czarnym deseniem. Tułów pokryty gęstymi, żółtymi włoskami. Takie ubarwienie ma oczywiście za zadanie upodobnić muchówkę do pszczoły, czy innej żądłówki. Sama w sobie jest zupełnie nieszkodliwa.



Pospolita na terenie całej Polski. Pojawia się na różnych terenach trawiastych, zwłaszcza tych wilgotnych. Trafia się także na obrzeżach lasów, w pobliżu dróg czy na nieużytkach. Wszędzie tam, gdzie rosną duże ilości kwiatów. Dorosłe muchówki możemy obserwować od wiosny aż do jesieni. Bardzo chętnie przylatuje do najróżniejszych kwiatów. Szczególnie chętnie do tych białych, ale pojawia się też na żółtych i fioletowych. Generalnie nie jest zbyt płochliwa, ale za to niezwykle ruchliwa i szybka. Bardzo sprawnie przeskakuje z jednego kwiatka na drugi, by swoją trąbką rozgniatać ziarenka pyłku. Szczególnie ważny jest on dla samic, ponieważ zawarte w nim białka i witaminy są niezbędne do prawidłowego dojrzewania jaj. Mimikra w jej wykonaniu przeważnie się sprawdza, ale… bywają drapieżniki, które w ogóle się tym nie przejmują. Np. pająki kwietniki, które czając się pośród kwiatów, chwytają zarówno pszczoły i inne żądłówki, jak również muchówki, które je naśladują. Bywa również, że kwiatówki zlizują wyciekający z drzew sok. Z drzewami znacznie bardziej są jednak związane jej larwy. Te rozwijają się w niewielkich zbiornikach wody, głównie w wypełnionych wodą dziuplach drzew, gdzie pożywiają się martwą materią roślinną. Rzadziej rozwijają się w kompostowniku.

niedziela, 14 sierpnia 2016

Rusałka pawik (Aglais io).


Jak na motyla rusałka pawik osiąga dość spore rozmiary. Rozpiętość skrzydeł wynosi od 4,5 do ponad 6 cm. Wierzch skrzydeł jest jaskrawoczerwony, zaś wierzchołki każdego skrzydła, są przyozdobione „pawim oczkiem,” czyli plamką imitującą oko. Szczególnie barwne jest oczko na drugiej parze, z czarnym środeczkiem, przyozdobionym niebieskimi elementami. Spód skrzydeł jest zdecydowanym przeciwieństwem wierzchu. Brunatne, przypominające barwą uschnięte liście i ogólnie mało ciekawe. Dymorfizm płciowy, jest u tego motyla bardzo słabo zaznaczony. Objawia się głównie w tym, że samica jest przeważnie nieco większa od samca. Znacznie łatwiej, możemy określić płeć obserwując ich zachowania, zwłaszcza wiosną, gdy trwa ich okres godowy.


Rusałka pawik to jeden z naszych najpospolitszych gatunków motyli. Spotkać ją można praktycznie w całym kraju, a pojawia się w najróżniejszych środowiskach. Od lasów, łąk i innych dzikich terenów, po ogródki, działki, pola uprawne, środowiska ruderalne, a nawet centra miast. Dorosłą rusałkę pawik możemy obserwować praktycznie przez cały rok, oprócz większej połowy czerwca i początku lipca. Trzeba przyznać, rusałka pawik jest jak na motyla gatunkiem wyjątkowo długowiecznym. Dorosły owad jest wstanie przeżyć nawet 10 miesięcy! Motyle nowego pokolenia pojawiają się w lipcu i wtedy właśnie rozpoczynają swoją aktywność od odwiedzania wszelkiej maści kwiatów, z których oczywiście spijają nektar. Latem oraz wczesną jesienią, rusałki pawik mają naprawdę spory wybór różnych gatunków, z których bardzo chętnie korzystają. Szczególnie często wybierają kwiaty o barwie fioletowej, czerwonej, lub różowej. Dlatego też chętnie siadają na ostach, ostrożeniach, chabrach łąkowych, czy sadźcach konopiastych, które są dzikimi kwiatami. W ogrodach bardzo chętnie przylatują do budlei Davida, dali, szczeci, jeżówek, czy astrów.


Wbrew pozorom, pawiki nie są jednak znów takie bezbronne. W pierwszej kolejności stawiają na kamuflaż. Ich spodnia para skrzydeł do złudzenia przypomina uschnięty liść, dlatego kiedy taka rusałka siądzie ze złożonymi skrzydłami, bardzo łatwo może się ukryć przed potencjalnym zagrożeniem. Co jednak kiedy drapieżnik mimo wszystko odkryje podstęp i spróbuje zaatakować? Wówczas rusałka przechodzi do planu B! Niech nam się nie wydaje, że te oczka na skrzydłach pawika, to tak dla ozdoby są. Taki rysunek spełnia bardzo ważną funkcję obronną. Kiedy ktoś, lub coś zanadto zbliży się do rusałki, ta niespodziewanie otwiera swoje skrzydła (przy okazji ich otwarcia można usłyszeć charakterystyczny szelest, syk, który także się przydaje, zwłaszcza kiedy rusałka zimuje, a w kompletnych ciemnościach zaatakuje ją jakiś gryzoń… wówczas taki odgłos ma szanse odstraszyć napastnika) i ukazuje wielkie, przerażające oczy! Bardziej zaawansowany łowca owadów raczej się nie nabierze na ten numer, ale… przez pierwszą chwilę, kiedy drapieżnik – choć zaznajomiony z tą sztuczką – zobaczy nagle pojawiające się „sowie oczy” to i tak może się nieźle zdziwić, albo nawet przez moment zawahać, a to wystarczy aby motyl czmychnął mu sprzed nosa. Gorzej, kiedy motyl i myśliwy znajdują się w powietrzu. I wtedy jednak, fałszywe oczy mogą uratować motylowi życie. Drapieżniki polujące na owady mają często to do siebie, że w pierwszej kolejności atakują głowę swojej ofiary. A głowa jest tam, gdzie są oczy… przynajmniej wg ich rozumowania. Dlatego, kiedy drapieżnik widzi majtające się mu przed dziobem oczy pawika, wówczas atakuje… a że to fałszywki na skrzydłach, to i też nieźle daje się nabrać.


Niejednokrotnie, podczas szczególnie sprzyjających, letnich miesięcy, dochodzi do pojawienia się drugiego pokolenia tych motyli. To oznacza, że motyle, które wylęgły się w lipcu, rozmnażają się i wydają potomstwo, z którego jeszcze tego samego roku powstają dorosłe motyle. Niezależnie od pokolenia, dorosłe rusałki pawik zimują jako owady dorosłe. W tym celu poszukują różnych kryjówek, w postaci jaskiń…. lub naszych piwnic, korytarzy, strychów, komórek pod schodami, a na wsi także szop, chlewików, stodół i różnych tego typu miejsc. W nich też motyle siadają niepostrzeżenie w jakimś przytulnym kącie i zapadają w stan diapauzy (taki owadzi „zimowy sen”). Po zimowaniu pierwsze rusałki pojawiają się gdzieś tak w marcu albo w kwietniu, zależnie od panującej za oknem aury. Oczywiście po takim zimowaniu rusałki nie są aż tak żywiołowo ubarwione jak latem. Mogą być więc nieco bardziej wyblakłe, często z różnymi uszkodzeniami skrzydeł. Po zimowaniu, bardzo ważne jest, by motyle uzupełniły zapasy energii, z tego też względu, bardzo chętnie odwiedzają kwiaty wierzb, by spijać z nich nektar. Wtedy też rozpoczyna się sezon godowy. Najlepiej widać to na przykładzie samców. Te są wyjątkowo terytorialne, zaś raz zajęty rewir bronią z wyjątkową zaciekłością. Kiedy na zajmowanym przez samca skrawku leśnej drogi pojawi się rywal, wówczas podrywa się do lotu, po czym dochodzi do powietrznego starcia. Jeden próbuje wymanewrować drugiego, dlatego takie wznoszenie się i nurkowanie, może się powtarzać kilka razy, aż do chwili, gdy jeden z samców poczuje, że ten drugi nad nim dominuje. Wtedy też przegrany delikwent bierze nogi za pas i odlatuje w inne miejsce.


Co ciekawe, waleczna natura pawików jest na tyle duża, że samce atakują nie tylko przedstawicieli własnego gatunku, lecz także należące do innych. Sam niejednokrotnie obserwowałem, jak samce pawików zmagały się z rusałkami ceik czy latolistkami cytrynkami. Samiczka oczywiście musi złożyć jajeczka. A tych może być od 300 do nawet 500. Wszystkie umieszcza na ulubionej roślinie żywicielskiej gąsienic, czyli na pokrzywie zwyczajnej (bardzo rzadko decyduje się na chmiel). Nie wybiera jednak pierwszej lepszej pokrzywy. Interesują ją duże, bujnie rozwinięte okazy, rosnące w miejscach osłoniętych. Mogą to więc być brzegi wód, lub pobocza leśnych dróg. Co ciekawe, ważne jest też, aby sama samiczka miała komfort przy składaniu jajeczek, dlatego wybiera takie pokrzywy, które w godzinach południowych są w pełni nasłonecznione. Po tygodniu, albo dwóch, z jajeczek wylęgają się młode gąsienice. Początkowo są zielonkawoszare i włochate, później jednak, wraz ze wzrostem, ich ciało zmienia barwę, zaś zamiast włosków, pojawiają się twarde, długie kolce. W ostatnim stadium rozwoju, gąsienice stają się aksamitnie czarne, z mnóstwem białych kropek na jego powierzchni. W pierwszych stadiach swego życia, gąsienice różnią się od późniejszych nie tylko wyglądem, lecz także zachowaniem. Najpierw gąsienice żyją gromadnie, w stworzonym przez siebie oprzędzie, który tworzą na wierzchołku pokrzywy. W nim też gąsienice jedzą, rosną, a także… wypróżniają się. Podczas ostatniego stadium rozwoju, gąsienice rozdzielają się i zaczynają szukać miejsc na przepoczwarczenie. Najczęściej wybierają różne rośliny, do których przymocowują się jedwabną nitką, a następnie zmieniają w poczwarkę. Barwa takiej poczwarki jest zależna od znajdującego się wokół otoczenia. Może być więc żółto-zielona, brązowa, szara, albo nawet czarniawa. Po około dwóch/trzech tygodniach od przepoczwarczenia, z poczwarki wyłania się dorosła rusałka.

wtorek, 2 sierpnia 2016

Zadomka polna (Ectobius lapponicus).


Zadomka polna to owad wiodący swoje życie z dala od człowieka. Zamieszkuje głównie obrzeża lasów oraz różnego rodzaju zarośla, stroniąc tym samym od ludzkich siedzib. W naszym kraju, żyje oficjalnie 16 gatunków karaczanów.
Dorosła zadomka, to nieduży owad, który osiąga od 7 do 11 mm. Pomiędzy samcem, a samicą mamy bardzo wyraźnie zaznaczony dymorfizm płciowy, o którym warto więcej napisać. Samczyki są bardziej podłużne i smuklejsze, czyli inaczej niż samiczki, których budowa jest krępa, a one same sprawiają wrażenie masywniejszych. Ważne jest także ubarwienie. W przypadku samców, środek przedplecza jest czarny, zaś jego boki znacznie jaśniejsze, niemalże przeźroczyste (istnieją również odmiany barwne, u których środek przedplecza jest jasny oraz takie, u których znajdują się na nim czarne plamki). Pokrywy skrzydłowe są natomiast szarobrunatne, z bogatym użyłkowaniem. Samiczki są natomiast po całości brunatno-żółtawe, ale istnieje także odmiana barwna o zaczernionym przedpleczu i pokrywach.



Na koniec trochę o zadomce leśnej i o tym, jak ją odróżnić od naszej zadomki polnej. Dwie zadomki równają się podwójnemu kłopotowi. Obie są do siebie łudząco podobne, a ich identyfikacja wcale nie jest taka prosta i nie zawsze można być jej pewnym, zwłaszcza jeśli oznacza się je na oko, a nie na mikroskop. Nam obserwatorom i fotografom przyrody, nie mającym w domu takich entomologicznych gadgetów, pozostaje jedynie ta pierwsza opcja. Samce zadomek leśnych bardzo przypominają zadomki polne, ale można je rozpoznać po ubarwieniu przedplecza. Jak pamiętacie, u zadomki polnej jest ono czarne, z niemal przeźroczystymi brzegami. U zadomki leśnej, brzegi są znacznie wyraźniej odgraniczone, niemalże koloru białego. Jeśli chodzi o samiczki, to tutaj sprawa jest dużo prostsza. Nie tylko przedplecza mówią nam o przynależności gatunkowej, ale także skrzydła. U samicy zadomki leśnej są one znacząco skrócone i sięgają gdzieś tak do połowy odwłoka.



Wbrew swojej nazwie, raczej nie znajdziemy jej na polach. Zamiast tego, najłatwiej ją spotkać na obrzeżach lasów, polanach czy przy drogach. Dorosłe owady możemy obserwować od maja do końca września.
Życie zadomek płynie zdecydowanie inaczej niż np. prusakom. Karaczany żyjące w domach przystosowały się chociażby do nocnego trybu życia. Zadomki, natomiast można spotkać właściwie przez całą dobę. W ciągu dnia najłatwiej o nie w miejscach zacienionych, z dala od słońca, zaś im bliżej wieczora, tym stają się bardziej aktywne. Wówczas spędzają swój czas chociażby na poszukiwaniu pokarmu. Karaczany, jakie by nie były, zawsze są wszystkożercami. Te domowe zjadają każdy rodzaj pokarmu, jaki wyląduje na podłodze, te żyjące na wolności zaś, upodobały sobie szczątki organiczne.
Wspomniany pokarm znajdują za pomocą swych czułków. Dzięki nim, ich zmysł dotyku działa na tyle dobrze, że znakomicie się orientują w ciemnych, wąskich miejscach, w których to najczęściej znajduje się ich pożywienie.



Kopulacja odbywa się u nich w jakimś zacisznym, spokojnym miejscu, ale od czasu do czasu można wypatrzeć takie parki na liściach. Po jej odbyciu, samica składa niewiele, bo jakieś 20 jaj. Nie porzuca ich jednak od tak sobie. Tworzy specjalny kokon, zwany fachowo ooteką i nosi go ze sobą na końcu odwłoka, aż do chwili, gdy nie wylęgną się z niej młode karaczany. Później larwy są już skazane na samodzielne życie. Jako, że są to owady o przeobrażeniu niezupełnym, larwy swym wyglądem bardzo przypominają osobniki dorosłe. Są jednak mniejsze i oczywiście bezskrzydłe. Swój żywot pędzą głównie wśród leśnej ściółki, gdzie żywią się mniej więcej tym samym co owady dorosłe. Na zimę chowają się pod opadłymi liśćmi, lub mchem i tam zapadają w stan diapauzy. Ich rozwój trwa około 2 lat.